piątek, 4 października 2013

Rysunkowy życiorys


     Na początku był chaos... A potem potrzeba samorealizacji, feedbacku, obserwowania postępów, większej motywacji. No, to już wiemy po co tu przybyłam :)

     Chcąc faktycznie zaobserwować jakiś postęp zacznę od przydługiego posta i wrzucenia kilku rysunków, żeby ktoś widząc moje fotoszopowe bohomazy nie klepał mnie po główce mówiąc "będzie dobrze", tylko wiedział, że z mułu już się powoli wygrzebałam i jako - taki poziom chcę utrzymać. Jako, że sama jestem krótkowidzem i średnio-początkującym rysownikiem, to wyłapanie własnych błędów przychodzi mi ciężko, dlatego chciałabym wyjść do ludzi nieco bardziej zaawansowanych ode mnie.

     Nie przedłużając, oto jeden z moich rysunków, rysowany około 2 lata temu ze zdjęcia, za który nieomal straciłam całą akademicką kaucję (kierowniczka nie doceniła artyzmu). Przez 2 lata dumnie zdobił ścianę pokoju, uważam, że nie najgorzej oddaje poziom mojego rysunku "sprzed tabletu". Skrzydła nieco nieproporcjonalne, gdyż nad mym dziełem niespodziewanie pojawiła się półka.


     Po zakupieniu niezbędnych narzędzi do uprawiania digital paintingu, jako fanka wszelakich japońskich pyszczków, zaczęłam (oczywiście) od mangi. I tak powstały Lucy oraz Mavis, bohaterki jednej z moich ulubionych mang.



      Po jakimś czasie stwierdziłam, że jednak takie ciapanie nie jest zbyt ambitne. Zachciało mi się rozwinąć w nieco innym kierunku. Na podstawie jednego z tutoriali z fszechmocnego mentora mego, jutuba, powstał taki sobie rysunek.


     W międzyczasie próbowałam ciapnąć trochę bardziej "ambitnych" prac, ale wszystko zajmowało mi albo cholernie dużo czasu z powodu braku podstaw i ciągłego popełniania błędów, albo wychodziło krzywo, nieproporcjonalnie, niepewnie, no po prostu źle. Jedną z takich prac jest ciągle nie dokończony Kel'Thuzad (wszelakie pożeracze czasu zakrawające na gry są u mnie wielbione, dlatego sporo moich prac zahacza o tę tematykę), do którego obiecuję sobie powrócić, jak tylko nieco uzupełnię podstawy. Rysowany także na podstawie tutoriala z YT.


     Jedną z pierwszych prac, wykonaną bez żadnego tutoriala było zadanie z kisielka rysunkowego (http://kisiel-rysunkowy.blogspot.com/, polecam), polegające na narysowaniu trzech psiaków ukazujących różne emocje.
 
    
     Tak więc cierpiąc z powodu braku elementarnej wiedzy i podstaw, póki co błąkałam się po sieci próbując odtworzyć coś, co ktoś już kiedyś narysował. A że pragnę z tym skończyć, zacząć być kreatywna, bla bla bla, samorealizacja itepe postanowiłam cofnąć się do podstaw. Wychodzi mi to bardzo średnio, dlatego moja motywacja jest dość mizerna. Przykładem mogą być rysowane od kilku dni sylwetki, robione na przemian z czytaniem poradników dla początkujących artystów-malarzy. Z setek póz, które wypłynęły spod mojego piórka, względnie podobają mi się tylko poniższe, które i tak ciągle wydają mi się niepewne, mizerne i jakieś takie "rozedrgane".



     Dużo łatwiej jest mi rysować mi coś, co ktoś potem obejrzy i oceni, zawsze jakoś bardziej się staram i efekt jest lepszy, dlatego właśnie postanowiłam w końcu spiąć poślady i wyjść do ludzi z moimi rysunami. Mam nadzieję, że nie poraziła Was długość pierwszej notki, kolejne powinny być już nieco krótsze, bo będę miała w nich o wiele mniej do przekazania :)


Pozdrawiam, Niebiijciemnie.

2 komentarze:

  1. Rozedrgane są pewnie dlatego, bo rysujesz włochatą kreską. Staraj się zastąpić je pewną kreską - staraj się odnaleźć jedną linię, która najlepiej oddaje sylwetkę, a potem dorabiać wokół niej te mniej istotniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie by było zobaczyć dokończonego Kel'Thuzada, wygląda obiecująco ;3

    OdpowiedzUsuń